I had been
thinking about this fashion show for a long time. Even though it’s been already
several months ago, I still have many extreme thoughts about the collection and
the event. I personally like the designer’s personality and ambitions in
following the goals, but I must remain objective, especially while sharing my
opinion with you – what I have adored in that show, and what had surprise me
negatively. Does the song of outstanding Queen “We are the champions” fully
indulged in what we were able to see on the catwalk?
Robert
Kupisz fashion show was held in a very unusual location for this type of events
- at the sports hall. What's more, I got a nice invitation on which one could
read about the dress code - running shoes. I was not surprised with this
information, especially that I know, that Robert loves sport shoes. However,
not all of the guests wore sports shoes.
As soon as
the guests took their seats, everyone looked forward with the excitement for
the craft collection, about which it will be loud in the media for its
originality. I myself could not wait to see what the designer intended,
especially, that I loved previous collections by Robert Kupisz.
So it
began! On the catwalk we could see models, who looked as if they participated
in the Olympic athletes. Designer wanted to show the character of Olympic in
this collection, too. The fashion show was divided into several parts, each of
which looked like a different sport discipline. Show, as usual was dominated by
grunge clothes in which there were a lot
of nonchalance. There were washed jeans, leathers, variations on the t-shirts
in a different versions. Inherent in every styling were white bands with bay
leaf, and grunge socks. I have to admit, that I felt in love with a lot of
proposals from the new collection. I can imagine myself in a sequin, oversize
tank top and shorts. Leather pants, loose white tank tops and denim shirts also
found their way into my taste. But the whole collection reminded me of the
previous ones, it did not plead any freshness, for which I was prepared for.
Definitely male silhouettes were better than this for women. The only thing I liked
in women's proposal was asymmetrical dress with wide sleeves and sequin-tunic
again. The rest did not had much of an impression on me.
The
character of the fashion show was
unusual and somewhat surprising, but on the other hand I did not feel as a guest
of the fashion show, but more like a performance. I think there was too much
running, too much jumping, too much different music, and a lot of silhouettes
(around 90). Previous collections have been dominated by similar number of
silhouettes, but back then I felt awesome emotions, chills and pride. However,
in the show "Fair Play" on the one hand I liked the different
stylings, on the other – I felt annoyed with a very expressive make-up on
models faces who did not surf masculinity as on real Olympic athletes. And it
seems that the designer himself wanted to show masculinity, strength and
willingness to fight in this collection. Another issue that negatively
surprised me was the price of clothes. My favorite sequined shorts cost a few
thousand zloty, and even leather shirts cost 4000 PLN (approx. 1000 euros).
Therefore I ask myself a question " Who is the recipient of this
collection?". The answer is one - Robert Kupisz creates fashion not for
the Polish budget. Projects are interesting, you can see there "Kupisz’s
style” and I really appreciate the consistency of the designer's
brand-building, but the prices are a bit too high. On the other hand, the
designer may have the idea of a brand that is not addressed to anyone, only to
a specific audience. Does the price of these clothes is appropriate to the
project, or perhaps to type of perfomance and label?
I adore
Robert Kupisz for his attitude to life, the lifestyle and for being a man who
does not like to stand in one place. However, this collection did not thrilled
me as opposed to the past. I hope that the next his fashion show will again
trigger chills down my back, and I myself will not be able to talk and think
about nothing else but the designer's proposals for the next season. I
hope so!
* * * * * * * * * *
Długo zastanawiałem się nad napisaniem recenzji z ostatniego
pokazu Roberta Kupisza. Mimo, iż minęło kilka miesięcy od tego wydarzenia,
nadal mam sprzeczne myśli. Bardzo cenię projektanta za osobowość i ambicję w
dążeniu do celu, jednak muszę pozostać obiektywny i podzielić się z Wami tym,
co mnie w tym pokazie zachwyciło, a co rozczarowało. Czy cudowny utwór
wyjątkowego zespołu Queen " We are the champions" oddawał w pełni to,
co można było zobaczyć na wybiegu?
Pokaz Roberta Kupisza odbył się w bardzo nietypowym miejscu
jak na tego typu imprezy, czyli na sali gimnastycznej. Co więcej, na bardzo
ładnych zaproszeniach widniała informacja o dress-code jakim były sportowe
buty. Z początku nie zdziwiła mnie ta informacja, zważywszy na zamiłowanie
projektanta do obuwia sportowego, jednak miejsce pokazu i jego charakter
potwierdziły moje domysły. Jednak nie każdy z gości zastosował się do wymogów.
W momencie, kiedy goście zajęli swoje miejsca, każdy
wyczekiwał tych emocji, tego kunsztu kolekcji, o której będzie głośno w mediach
przez jej oryginalność. Ja sam nie mogłem doczekać się tego, co przygotował
projektant, tym bardziej, że dotychczasowe kolekcje Roberta bardzo mi się
podobały.
Zaczęło się! Na wybiegu pojawili się modele, którzy
wyglądali tak, jakby brali udział w igrzyskach sportowych. Do tego także chciał
nawiązać projektant, prezentując swoje ubrania w istnie igrzyskowej oprawie.
Sam pokaz rutynowo podzielony był na kilka części, z której każda przypominała
inną dyscyplinę sportu. Pokaz, jak zwykle zdominowały grunge’owe stylizacje, w
których było dużo nonszalancji i niewymuszonego luzu. Pojawił się sprany jeans,
skóry, wariacje na temat t-shirtu w różnym wymiarze. Nieodłącznym elementem
stylizacyjnym każdej sylwetki były białe opaski z widniejącym na nich liściem laurowym,
a także wielkie skarpety, nowość u Kupisza. Nie ukrywam, sporo propozycji z
nowej kolekcji spodobało mi się. Najbardziej widzę siebie w cekinowym,
oversize’owym tank topie, a także w cekinowych szortach. Skórzane spodnie,
luźne białe bokserki, a także jeans’owe płaszczo-bluzy także trafiły w mój
gust. Jednak cała kolekcja przypominała mi poprzednie, nie wnosiła świeżości,
na którą byłem przygotowany. Zdecydowanie męskie sylwetki były lepsze od
damskich. Jedyne, co spodobało mi się z damskich propozycji to asymetryczna
sukienka, z szerokimi rękawami i ponownie cekinowa , ale tunika. Reszta nie
wywarła na mnie większego wrażenia.
Cała oprawa pokazu może była nietypowa i w jakiś sposób
zaskakiwała, jednak z drugiej strony nie czułem się uczestnikiem pokazu mody,
tylko jakiegoś przedstawienia. Uważam, że było za dużo biegania, za dużo
skakania, za dużo różnej muzyki, za dużo sylwetek, bo aż 90. Dotychczasowe
kolekcje także były zdominowane podobną liczbą sylwetek, jednakże każda
wywoływała we mnie doskonałe emocje i dreszcze. Na pokazie "Fair
Play" z jednej strony podobały mi się poszczególne stylizacje, a z drugiej
irytował mnie za bardzo wyrazisty make-up modeli, którzy nie kipieli męskością,
jak prawdziwi zawodnicy igrzysk. A wydaje się, że sam projektant chciał pokazać
męskość, siłę i chęć walki w tej kolekcji. Kolejna kwestia, która negatywnie
mnie zaskoczyła to cena ubrań z nowej kolekcji. Moje ulubione cekinowe shorty
kosztują kilka tysięcy, a skórzane bluzy nawet 4000zł. Nasuwa mi się pytanie:
"Do kogo skierowana jest ta kolekcja?". Wniosek jest jeden. Kupisz
tworzy modę niekoniecznie na polską kieszeń. Projekty są ciekawe, widać w nich
"kupiszowski" styl i bardzo cenię projektanta za tę konsekwentność w
budowaniu marki, jednak ceny są bardzo wysokie. Z drugiej strony , projektant
może mieć taką ideę swojej marki, która nie jest skierowana dla każdego, tylko
do określonej grupy odbiorców. Czy cena tych ubrań wynika z kunsztu projektów,
czy może z samego wykonania i nazwiska?
Bardzo cenię Roberta Kupisza za jego nastawienie do życia,
za sposób bycia i za to, że jest człowiekiem, który nie lubi stać w miejscu.
Jednak ta kolekcja nie zachwyciła mnie w przeciwieństwie do poprzednich. Mam
nadzieję, że kolejny pokaz Roberta ponownie wywoła na moich plecach dreszcze, a
ja sam nie będę mógł mówić i myśleć o niczym innym jak o propozycjach
projektanta na kolejny sezon.
fot - Robert Kupisz & Agnieszka Olszańska
no i najlepiej.
OdpowiedzUsuństarsznie słaba ta kolekcja. I rzeczywiście ceny z kosmosu za takie łachy
OdpowiedzUsuńniby nowa kolekcja, a jednak odgrzewane kotlety :)
OdpowiedzUsuńAle after był udany.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia na następnym Kupiszu:)
Tom
hahaha nasze miny z przedostatniego zdjęcia są wyborne :D :*
OdpowiedzUsuń